W Ablu Korzeniowskim zakochałam się w momencie, kiedy w kinie obejrzałam „Samotnego mężczyznę”. Nie, wróć. W Ablu Korzeniowskim zakochałam się już w trakcie oglądania „Samotnego mężczyzny”, kiedy to bardziej niż na filmie, skupiłam się na jego muzyce. Mroczna, tajemnicza, porywająca, wykręcająca wnętrzności, a z drugiej strony uspokajająca, kojąca… Taka była muzyka płynąca z kinowych głośników. Wiedziałam, że pierwszym, co muszę zrobić po powrocie do domu jest sprawdzenie, kim jest autor tak pięknych i fenomenalnych dźwięków…
Source: soundcloud.com via Tom on Pinterest