Hannibal – wysmakowana symfonia zbrodni

psycholog

Hannibal – serial ABC.
Źródło: Wikipedia.org

Zło fascynuje, a zło absolutne fascynuje absolutnie – tak zmodyfikowane przysłowie może być mottem nowej wersji opowieści o genialnym psychopacie, Hannibalu Lecterze. Po wersjach kinowych, czyli „Manhunterze” Briana Coxa, niezapomnianym Anthonym Hopkinsie z „Milczenia Owiec” („Hannibala”, niczym owca, przemilczmy) czy młodocianym mordercy Gasparze Noelu z „Hannibal: Po drugiej stronie maski” mamy do czynienia z wersją zaprezentowaną przez znanego producenta telewizyjnego Bryana Fullera. Jak poradził sobie w grze z fascynującym kanibalem.

Tym razem spotykamy się z Hannibalem Lecterem jeszcze przed akcją książek Thomasa Harrisa, jednak mamy tu do czynienia z „pełnym”, ukształtowanym, mordercą. Serial zaczyna się od serii morderstw 8 dziewcząt w Minnesocie, sprawą zajmuje się Jack Crawford (Laurence Fishburne) z FBI. Do pomocy w ustaleniu kto stoi za zbrodniami genialnego analityka behawioralnego Willa Grahama (Hugh Dancy), który potrafi wcielić się niemal doskonale w umysł poszukiwanych. Przypłaca to jednak własnym zdrowiem psychicznym, dlatego do ciągłego nadzoru nad jego stanem Jack wzywa do pomocy dr Alanę Bloom (Caroline Dhavernas). Ta, ze względu na zaangażowanie emocjonalne, ściąga do zespoły genialnego psychologa, Hannibala Lectera (Mads Mikkelsen).

Napięcie między Willem a psychopatycznym mordercą jest wyczuwalne od pierwszej sekundy i jest jednym z wielu atutów serialu. Odpychanie, fascynacja, manipulacja i coraz większa spirala szaleństwa, wciąga analityka jak czarna dziura, w której centrum jest same oko wcielonego zła. Mads Mikkelsen może z dumą stawać koło sir Anthony’ego Hopkinsa nie tylko w poczcie świetnych odtwórców wykształconego kanibala, ale na parnasie aktorstwa niepokojącego w ogóle. Jego wystudiowane ruchy, spokojny głos i dystyngowany sposób prowadzenia się są tylko cienką maską, w którą wierzymy, chcąc by okazał się jednak „tym dobrym”. A gdy spada, ukazując swoje prawdziwe, absolutnie przerażające oblicze, serial potrafi zmrozić krew w żyłach.

Mads Mikkelsen jako Hannibal Lecter

Mads Mikkelsen jako Hannibal Lecter. Źródło: Wikipedia.org

Duża zasługa w tym wysmakowanej strony wizualnej, prezentującej jednej z piękniejszych ujęć w historii telewizji. Połączenie onirycznych złudzeń popadających w szaleństwo bohaterów, cudnych pejzaży i absolutnego koszmaru scen zbrodni daje piorunujące efekty. Autor serialu Bryan Fuller dość otwarcie przyznaje się do fascynacji kompozycjami Davida Lyncha i Stanleya Kubricka, a przywiązanie do szczegółu sprawia, że każdy odcinek zostawia przynajmniej jedną niezatartą impresję. Szczególne zasługi należą się przedstawianiu scen przyrządzania „posiłków” dr Lectera, które jakimś cudem stają się niemalże apetyczne.

Taki właśnie jest ten serial – przyciąga nas nieprzyjemnie blisko, mamiąc pięknem i elegancją, kusząc fascynującą wizją zła, tylko po to by uderzyć nas z mocą w najmniej spodziewanym momencie. Nie jest to zdecydowanie seans dla słabych duchem, ale pamiętajmy, że to tylko mroczna fantazja. Wystarczy zdać sobie sprawę, że sam Hannibal Lecter, by z sukcesem dokonać swoich zbrodni, musiałby mieć zmysł pająka niczym Spider-Man i umiejętność zakrzywiania czasu. Sam serial wpisuje się też miejscami w dość powszechną ostatnią tendencję do ukazywania psychologów jako manipulantów pozbawionych uczuć. Wynika to zapewne po części ze strachu przed własnymi problemami skrywanymi w psyche. Jeśli podczas oglądania „Hannibala” zauważamy w sobie odruchowy strach przed własnymi reakcjami, cóż, może najwyższy czas porozmawiać o tym ze specjalistą.

Tagi , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.