Nowa płyta Kayah już w sklepach!

 

Transoriental Orchestra (źródło: kayax.net)

Transoriental Orchestra (źródło: kayax.net)

Na tę płytę fani Kayah czekali bardzo długo i w końcu się doczekali. Najnowsze dziecko artystki jest też jej osobistym spełnieniem marzeń. Piosenkarka nie od dziś uznawana jest za jedną z najbardziej profesjonalnych i wszechstronnych polskich artystek i tą wszechstronność potwierdza na swojej nowej płycie.

Album Transoriental Orchestra to bogata gama piosenek w różnych językach, od polskiego zaczynając, poprzez hebrajski, arabski, na jidysz kończąc. Większość piosenek powstała z inspiracji podróżami na Półwysep Iberyjski, Bałkany, do Maroko i Izraela.

Oklaski na stojąco należą się artystce już za samą żonglerkę skalami. Bez względu na utwór, jakiego artystka się podejmuje, wokal brzmi po prostu perfekcyjnie. Niska barwa, jak również biały etniczny głos pozwalają piosenkarce pokazać jej największe i najcenniejsze atuty. Zachwyt wzbudzają zarówno liryczne frazy, jak i mikromotywy w wokalizach.

I mimo, że utwory zaproponowane na płycie dość łatwo wpadają w ucho, to jednak łatwe do zanucenia nie są. I w tym chyba tkwi ich największa wartość.

Mnie osobiście w płycie Transoriental Orchestra podoba się to, że jest ona multikulti, czyli ulepiona z rozmaitych brzmień (żydowskich, perskich, afrykańskich, bałkańskich). Te multukulti przejawia się także w międzynarodowym składzie zespołu, którym kieruje wspaniały kompozytor filmowy i producent muzyczny Atanas Valkov. Jak na razie powstał tylko jeden teledysk do piosenki „Muszlo moja” bądź co bądź mojej ulubionej. Piosenka ma tak genialny klimat, że chłonie się ją każdym milimetrem ciała, a gdy ta się kończy odczuwa się duży niedosyt. Nie wiem jak wy, ale ja mogłabym słuchać Muszli nawet i 30 razy dziennie.

Co by nie mówić o Transoriental Orchestra, jedno jest pewne – płyta ta namiesza na polskim rynku muzycznym. I tak jak z doskonałymi dziełami bywa, jednych rozkocha w sobie od razu, u innych zaś wywoła dezorientację. Dla mnie ta płyta jest cudowną podróżą po całym świecie. Dzięki Kayah mamy szansę „liznąć” kultur, które wcześniej były nam obce.

Ja jestem bardzo na tak. Za taką Kayah tęskniłam od dawna i na taką Kayah czekałam. A wam, podoba się najnowsze dziecko polskiej artystki?

Na tę płytę fani Kayah czekali bardzo długo i w końcu się doczekali. Najnowsze dziecko artystki jest też jej osobistym spełnieniem marzeń. Piosenkarka nie od dziś uznawana jest za jedną z najbardziej profesjonalnych i wszechstronnych polskich artystek i tą wszechstronność potwierdza na swojej nowej płycie.

Album Transoriental Orchestra to bogata gama piosenek w różnych językach, od polskiego zaczynając, poprzez hebrajski, arabski, na jidysz kończąc. Większość piosenek powstała z inspiracji podróżami na Półwysep Iberyjski, Bałkany, do Maroko i Izraela.

Oklaski na stojąco należą się artystce już za samą żonglerkę skalami. Bez względu na utwór, jakiego artystka się podejmuje, wokal brzmi po prostu perfekcyjnie. Niska barwa, jak również biały etniczny głos pozwalają piosenkarce pokazać jej największe i najcenniejsze atuty. Zachwyt wzbudzają zarówno liryczne frazy, jak i mikromotywy w wokalizach.

I mimo, że utwory zaproponowane na płycie dość łatwo wpadają w ucho, to jednak łatwe do zanucenia nie są. I w tym chyba tkwi ich największa wartość.

Mnie osobiście w płycie Transoriental Orchestra podoba się to, że jest ona multikulti, czyli ulepiona z rozmaitych brzmień (żydowskich, perskich, afrykańskich, bałkańskich). Te multukulti przejawia się także w międzynarodowym składzie zespołu, którym kieruje wspaniały kompozytor filmowy i producent muzyczny Atanas Valkov. Jak na razie powstał tylko jeden teledysk do piosenki „Muszlo moja” bądź co bądź mojej ulubionej. Piosenka ma tak genialny klimat, że chłonie się ją każdym milimetrem ciała, a gdy ta się kończy odczuwa się duży niedosyt. Nie wiem jak wy, ale ja mogłabym słuchać Muszli nawet i 30 razy dziennie.

Co by nie mówić o Transoriental Orchestra, jedno jest pewne – płyta ta namiesza na polskim rynku muzycznym. I tak jak z doskonałymi dziełami bywa, jednym rozkocha w sobie od razu, u innych zaś wywoła dezorientację. Dla mnie ta płyta jest cudowną podróżą po całym świecie. Dzięki Kayah mamy szansę „liznąć” kultur, które wcześniej były nam obce.

Ja jestem bardzo na tak. Za taką Kayah tęskniłam od dawna. A wam, podoba się najnowsze dziecko polskiej artystki?

Tagi , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.