Kortez to największe objawienie polskiej sceny muzycznej. Co do tego nikt nie ma wątpliwości. Ten małomówny i zamknięty w sobie chłopak chwycił za serca Polaków i chyba nie zamierza puścić. Co ciekawe – Korteza kochają nie tylko kobiety, ale również faceci. Nie ma co się dziwić – tak prawdziwego i szczerego do bólu artysty dawno u nas nie było. I w tym właśnie tkwi jego siła. Za chwilę ukaże się kolejna już płyta polskiego artysty. Pierwsza płyta została przyjęta bardzo entuzjastycznie. Jak będzie teraz?
Historia pewnej miłości
Kortez kojarzy się głównie z melancholijnymi, wręcz smutnymi piosenkami o miłości, zranieniu, tęsknocie. Nic jednak nie jest tu wyrzucane nachalnie. Wszystkie emocje, choć burzliwe, podane są nam w delikatnej i wyciszonej formie. Nie ma tu ani przesady, ani patosu. Ten chłopak porusza nasze bebechy, mimo iż niczego nie robi na siłę. Pierwszy raz z muzyką Korteza mieliśmy przyjemność spotkać się w kwietniu 2015 roku, kiedy w radiowej Trójce została puszczona piosenka Zostań. We wrześniu mieliśmy już całą płytę, która w krótkim czasie pokryła się już podwójną platyną. Lawina ruszyła. Nieznany nikomu artysta przyciągał tłumy na swoje koncerty. Na wiele z nich bilety sprzedały się już w pierwszym dniu. Korteza chciano wszędzie!
Mój dom – nowa płyta Korteza
Czego możemy się spodziewać po nowej płycie. Krążek zatytułowany Mój dom pojawi się już 3 listopada. Pewnie nie zagrzeje długo miejsca na sklepowych półkach. Patrząc na popularność pierwszego albumu, drugi sprzeda się jeszcze lepiej. O czym jest Mój dom? Przede wszystkim to wyznania człowieka, który przeżył traumatyczne rozstanie z ukochaną. Poszczególne nagrania utrzymane są w podobnej barwie, nie stanowią zbioru eklektycznych rytmów. Znający tylko „Dobry moment” mogą spodziewać się, że podobna tonacja obowiązuje w większości innych nagrań. Kompozycje zawierają zaskakująco dużo oddechu, przestrzeni – dostajemy czas, by ładunek emocjonalny zawarty w słowach odpowiednio przyswoić.
