Dawno już żaden film nie poruszył mnie tak bardzo. Obejrzałam go kilka razy i za każdym razem tak samo chwytał za serce. Choć oczywiście pewnie znajdą się i tacy, którzy powiedzą, że Tajny dziennik to ckliwa historyjka dla niepoprawnych romantyczek. Cóż… ile osób, tyle opinii. Ja tego typu filmy uwielbiam. Poza tym w roli głównej możemy oglądać wspaniałą młodą aktorkę – Rooney Mara.
Tajny dziennik Jima Sheridana to gorzka opowieść o karze za niezawinione grzechy, w tle której widzimy realia życia w Irlandii na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Roseanne już ponad 40 lat znajduje się w szpitalu psychiatrycznym. Na początku nie wiemy, z jakiego powodu się tu znalazła. Dopiero gdy szpital ma zostać zamknięty, a do placówki przyjeżdża nowy lekarz, poznajemy długą i wstrząsającą historię kobiety. Gdy mężczyzna zagłębia się w przeszłość Roseanne, widzimy ją jako młodą kobietę z uwodzicielską charyzmą. Dziewczyna przeniosła się do niewielkiego irlandzkiego miasteczka, aby pracować w cukierni ciotki. Jej przybycie do miasteczka spotkała się z dużym entuzjazmem, zwłaszcza wśród męskiej części społeczeństwa. Dziewczyna wpada w oko również miejscowemu księdzu. Ta jednak swoje uczucia lokuje w innym mężczyźnie – młodym pilocie.
Odrzucony ksiądz bardzo brutalnie mści się na swojej wybrance i zamyka ją w zakładzie psychiatrycznym oskarżając o niemoralne prowadzenie się i… zamordowanie własnego dziecka. Dopiero po prawie 50 latach kobiecie udaje się wyjawić prawdę młodemu lekarzowi. Odkrywa przed nim skrywany dotąd pamiętnik, w którym dokładnie zapisała historię swojego życia. Trzeba przyznać, że dość wstrząsającą i wzruszającą historię.
W Tajnym dzienniku poza wzruszającą historią miłosną, znajdziemy także dramatyczną irlandzką przeszłość, motyw IRA, a także motyw opresyjnie działającej instytucji kościoła. Dużym plusem filmu są bez wątpienia kreacje aktorskie, zwłaszcza Rooney Mary w roli młodej Roseanne i Theo Jamesa jako pełnego zwykłych przywar duchownego Gaunta.