I oto mamy kolejny, solidny argument przemawiający za tym, że od czasu do czasu piwa warto, a nawet trzeba się napić. Badania naukowe udowodniły bowiem, że piwo uszczęśliwia. I nie chodzi tu o zawarty w nim alkohol. To coś znacznie więcej. Zdaniem zespołu niemieckich naukowców piwo naprawdę poprawia nastrój i sprawia, że człowiekowi jest dobrze od wewnątrz. Według tych samych naukowców, picie chmielowego napoju pobudza centrum nagrody w mózgu i powoduje uwolnienie dopaminy.
Piwo = szczęście
Badali to piwo, i badali. Aż w końcu wybadali i udowodnili, że piwo zawiera magiczny składnik zwany hordeniną, który działa w szczególności na receptor dopaminy D2, co sprawia, że czujemy się bardzo szczęśliwi. Jesteśmy wyluzowani i jest nam błogo. Czujemy się absolutnie dobrze.
Receptor D2 to ten sam, który sprawia, że trudno zatrzymać się po jednym drinku lub przestać jeść po jednym lub dwóch ulubionych ciastkach. Naukowcy uważają, że trudno mu się oprzeć, choć biologiczny głód został zaspokojony. Ten receptor odpowiada za „hedonistyczny głód”, jak mówią. Lubimy czuć się szczęśliwi, dlatego ciężko nam przestać dostarczać sobie tego szczęścia.
Naukowcy zastanawiali się, które substancje znajdujące się w żywności aktywują receptor D2 i stwierdzili, że to właśnie hordenina występująca w piwie, działa na niego najsilniej.
Zatem raz na jakiś czas, wypijmy piwo i to nie tylko już na zdrowie, ale i na szczęście!
