Charlotte, które mieści się na Warszawskim Placu Zbawiciela to obecnie jedno z najmodniejszych i najbardziej pożądanych miejsc na mapie Warszawy. Nie będzie przesadą jeśli powiem, że prawie cała Warszawa rozpoczyna i kończy tutaj swój dzień. W Charlotte nie tylko zjemy wyśmienite śniadanie czy lunch, ale także elegancką kolację z kieliszkiem wybornego wina w dłoni. Amatorzy francuskich deserów również znajdą tutaj coś dla siebie, co pozwoli rozpieścić zmysły i choć na chwilę zapomnieć o codziennych troskach.
Genialnym pomysłem w Charlotte jest duży drewniany stół ustawiony pośrodku lokalu, który sprzyja wspólnym śniadaniom i uwalnia od samotności. Pozwala też poznać nowych, ciekawych ludzi.
Charlotte to genialne połączenie kawiarni z piekarnią. Na miejscu wypiekane są francuskie croissanty oraz rozmaite gatunki chleba, które możemy zjeść z owocową konfiturą (moim faworytem jest konfitura malinowa) lub kremem czekoladowym. Wieczorem możemy uraczyć się kieliszkiem lub karafką francuskiego wina, które doskonale pasują do prostych dań serwowanych w Charlotte.
Co mi najbardziej podoba się w Charlotte? Bez wątpienia atmosfera jaka tam panuje. Miejsce to wydaje się nigdy nie spać. Ciągle przychodzą tam ludzie, którzy rozmawiają, przekomarzają się, śmieją… Pracują i odbywają spotkania biznesowe… Około godziny 18-tej atmosfera z porannej zmienia się w typowo wieczorową, barową. Słodkie śniadaniowe wypieki zostają zamienione na wytrawne tartines. Świece i lampiony zastępują światło dziennie i wprowadzają magiczny nastrój. Wino zastępuje kawę, a plotki – pracę.